PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=644}

Czysta gra

Fair Game
5,6 4 501
ocen
5,6 10 1 4501
5,7 3
oceny krytyków
Czysta gra
powrót do forum filmu Czysta gra

WIELKI FILM

ocenił(a) film na 10

WIĘCEJ NIŻ FILM

To cudowny film. Czuję się w obowiązku użyć tego słowa, gdyż jego żródłosłowie to „cud”. Za takiż uznawano kiedyś objawienie się na świecie Cindy Crawford, która, że użyję poetyzmu, niczym bogini wyłoniła się z piany morskiej, zstąpiła na ziemski ląd i uczyniła go lepszym.
Do filmu „Czysta gra” trzeba podejść z określonym nastawieniem. Tzn. nie ogląda się go dla samej fabuły, nie o nią tu chodzi. Idzie o coś zupełnie innego. O CINDY CRAWFORD. I nie mam tu na myśli jej roli. Nie ma się co rozpisywać nad zdolnościami aktorskimi tej top-modelki. Nie w tym rzecz. Chodzi o jej fizyczną obecność w tym utworze. Każde jej pojawienie się na ekranie ma działać na zmysły, a czyż nie o to chodzi w sztuce. O oddziaływanie, emocje, przeżywanie, zaangażowanie, uczestnictwo.
Oczywiście tej amerykańskiej supermodelce zależało na pewno na tym, żeby się sprawdzić (w końcu była już po tak długiej praktyce przed kamerą), żeby zobaczyć, jak to jest występować/grać, żeby pokazać się od innej strony, tym razem już nie jako reklama jakiejś marki. Pewnie chciała coś sobie udowodnić (to przypuszczenie – nie są mi znane kulisy powstania filmu, ani jej zaangażowania w ten projekt) i może trochę wbrew sobie samej „zaledwie” umocniła ona swoje istnienie w zbiorowej świadomości, potwierdziła swoje miejsce i status w świecie. Ale to przecież bardzo dużo (rezygnacja z kolejnych występów filmowych zdają się być rezultatem uświadomienia przez Crawford jej prawowitego miejsca). Niemniej na zawsze pozostawiła po sobie ślad w historii kina.
Jak już pisałem, należy sobie uświadomić, że obrazu Sipesa nie ogląda się dla samego filmu. Ogląda się go tylko dla niej (choć filmowi nie można odmówić, przy nienajlepszym przecież scenariuszu, zaiste sprawnej reżyserii i naprawdę efektownych scen akcji). Zarzuty odnośnie usterek w fabule są tu nie na miejscu. W przypadku tego seansu należy zrezygnować z myślenia, poznanie rozumowe uniemożliwi pełnię tego przeżycia. Mamy oglądać, nic więcej. Tylko wówczas można pojąć sens tego doświadczenia.
Biorąc zatem pod uwagę kwestie estetyczne film spełnia swą rolę w stu procentach. To Crawford jest tu najważniejsza. Tak mamy myśleć i tak myślimy. Osobnicy utyskujący na braki filmu są pozbawieni wyobraźni, zapominają o sednie, o tym, w czym mają uczestniczyć, mianowicie w podziwianiu urody tej nieziemskiej kobiety. Nie zapominajmy, że kino to sztuka obrazu, a w tym przypadku modelka jest jego (najważniejszą) częścią.
Znamienna jest scena, w której główna bohaterka wstępuje do sklepu komputerowego obsługiwanego przez przeciętnego przedstawiciela rodu męskiego. Ten za okazaną pomoc został nagrodzony pocałunkiem. Bezspornie mamy tu do czynienia z tzw. mechanizmem „projekcji-identyfikacji”. I w tym momencie reżyser przestaje być zwyczajnym rzemieślnikiem, wyrobnikiem wykonującym zlecenie z hollywoodzkiego studia i staje się, chcąc nie chcąc, artystą. Bowiem realizując tę scenę niewątpliwie dotknął pewnej niepodważalnej prawdy. Że każdy chciałby być na miejscu tego komputerowca. A z prawdą się nie spiera. Można jej nie dopuścić do głosu, ale nie da się jej zanegować. Ona po prostu jest.
Andrew Sipes zaklął w jednej scenie fenomen tej uznawanej przez wielu za najpiękniejszą kobietę świata. Zaklął zatem życie. Rzeczywistość. Czyli udało mu się dokonać to do czego dąży każdy artysta. Zapewne nieświadomie, zapewnił jednak sobie nieśmiertelność (bo Crawford nie musi).
I z tego właśnie względu ten film to swoisty fenomen.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones